artykuł "okno życia"
O jakim artykule wspominam w wcześniejszym poście “okno życia “ wywołuje wiele kontrowersji w ludziach i publikowanie o dzieciach które tam trafiają. Mimo wszystko co ludzie piszą że nie powinno się tego nagłaśniać że dziecko tam trafiło, ja osobiście jestem wdzięczna że tak właśnie jest że są one nagłaśniane dzięki właśnie takiemu komunikatu wiedziałam co stało się z moim dzieckiem, że jest całe, że nic mu nie jest. Kocham swojego syna bardzo mocno ale sytuacja jaka zdarzyła się w aktualnym momencie kiedy się urodził zaważyła na tym że najlepszą alternatywą jaką znalazłam by był zdrowy, by nic mu się nie stało było właśnie takie “okno życia”. Tak jestem mamą która nie miała wyjścia i włożyła swoje dziecko. Czy żałuję hmmm… z perspektywy czasu “każdy medal ma dwie strony” z jednej tak bo czas na odzyskiwanie jego by mógł wrócić do domu to katorga, błaganie i wielka strata czasu które mogliśmy spędzić razem, które tak naprawde sama przez podjęte decyzje sama sobie odebrałam. Lecz z drugiej strony nie poznałabym wielu osób które pomogły mi się podnieść wiele rzeczy zrozumieć i uświadomić. Trafiłam na bardzo wspaniałe osoby które udzieliły mi pomocy i przy odzyskiwaniu syna ale i pozbieraniu w całość mojego prywatnego życia więc jeżeli ktoś się mnie kiedyś zapyta czy żałuję odpowiem z czystym sumieniem nie wiem i nie jestem w stanie tego rozważyć. Jestem z jednej strony wdzięczna losowi że tak pokierował mi moim życiem. A jak wygląda “okno życia” od podszewki hmmm… uczucie jakie człowiekowi towarzyszy… Ciężko opisać Pamiętam jedno stałam i płakałam, a synowi obiecałam że go znajdę że nie ważne gdzie będzie wróci do domu i z tego jestem dumna dotrzymałam słowa walczyłam. Nigdy więcej nie stanę przed tym oknem dźwięk otwarcia drzwiczek do tej pory pamiętam sekundy na widok własnego dziecka … gdy nie wiesz kiedy go znowu zobaczysz jest straszny. Musisz odejść bo za moment będzie policja gdyż jest z automatu powiadamiana o otwarciu drzwi. Ale dziękuję bardzo za właśnie taki komunikat w prasie że dziecko, które jest pozostawione że nic mu nie jest, że jest z nim wszystko w porządku właśnie dzięki takiemu komunikatowi wiedziałam gdzie iść do kogo się zgłosić by mój syn wrócił do domu by był z nami. Po przeczytaniu właśnie takiego komunikatu o moim synu było mi łatwiej z rozłąką kiedy właśnie dostałam pewność że nic mu nie jest. Na sercu ciężko, ale jednak wiedząc że kruszynka jest cała i zdrowa jest jednak łatwiej człowiek się tak nie obwinia. Potem z czasem wytłumaczono mi że to nie słabość gdy człowiek włoży tam właśnie dziecko ale bardzo duża siła odwagi by umieć się z dzieckiem rozstać po to by było zdrowe i bezpieczne. Po to by dać mu to co nie można mu ofiarować w danym momencie. Ale też jestem wdzięczna że mój syn jest w domu że mógł do niego wrócić że jest z nami że jesteśmy cała 4 ja i moje najukochańsze 3 cuda świata….
Dodaj komentarz